„To nie będzie taka sobie zwykła sesja ślubna” – taka myśl chodziła mi po głowie już od dnia ślubu Ani i Marcina. No i nie była…
Na początek załamanie pogody – „zimno, ciemno, do domu daleko” jak mówili nasi dziadkowie. No to termin pleneru do zmiany, ale kiedy udało nam się wreszcie doczekać pogody wszystko musiało pójść dobrze. Nic bardziej mylnego, bo w dniu sesji jeszcze do południa zbierały się na niebie czarne chmury zwiastujące burzę, jak to u mnie ostatnio bywa. Szczęśliwie, dosłownie i w przenośni można zastosować tutaj powiedzenie z dużej chmury mały deszcz, pokropiło to raptem odrobinę i się rozpogodziło. Wsiadłem w samochód i w drodze na zdjęcia planowałem jak wykorzystać te idealne wręcz warunki, do stworzenia tego co zaplanowałem.
O co chodziło? Napiszę troszkę niżej. Zresztą… To nie moje pomysły są tutaj najważniejsze.
Ani i Marcinowi zaproponowałem zdjęcia w plenerze, a konkretnie w lesie niedaleko Ślesina. Zachodzące słońce tworzyło piękne światło, szczególnie jeśli znajdowało się w tle, przyjemnie grzejąc w plecy podczas zabaw, wygłupów czy pocałunków.
Po pewnym czasie odniosłem wrażenie, że Młodzi przestali mnie widzieć. Rozmawiali ze mną cały czas, ale podczas gdy ja skakałem między drzewami niczym jakiś zając, Ania i Marcin skupili się przede wszystkim na sobie. Dzięki temu da się wręcz poczuć to ciepło i miłość, którymi darzą siebie nawzajem.
Wspominałem wyżej, że planowałem coś specjalnego na ten plener. Mianowicie, po raz pierwszy w życiu próbowałem wykorzystać metodę Brenizera, podczas sesji ślubnej. Jest to bardzo fajna technika, która pozwala na stworzenie zdjęć, które mają odrobinę średnioformatowego ducha, ale wykorzystują aparaty małoobrazkowe.
Z chęcią przeczytam co sądzicie o powyższych zdjęciach, bo ja jestem bardzo zadowolony z uzyskanego efektu 😉
Z pamiętnika lampy błyskowej
Dojeżdżając już niemal do końca zdjęć, wpadłem jeszcze na pomysł, żeby odkurzyć wyzwalacze do lamp i pobłyskać troszkę w plenerze. Zabrałem Anię i Marcina w bardziej odsłonięte miejsce, dzięki czemu w tle widać, te podświetlone słońcem (schowanym już za horyzontem) chmury.
Wszystkiego co najlepsze Aniu i Marcinie!
Jeśli chcecie zobaczyć tę miejscówkę o wschodzie słońca, to zapraszam do wpisu z plenerem o wschodzie słońca, na którym spotkałem się z Kasią i Łukaszem.
[…] jak w przypadku plenerów ślubnych (K&Ł i A&M), Olę i Ernesta zawołałem w moje ulubione okolice. Las w Nadleśnictwie niedaleko Ślesina za […]