Plener ślubny w Bieniszewie
Plener ślubny Marty i Marka związany jest z serią zmian, które miały miejsce na krótki czas przed nim. Pierwszą zmianą było miejsce, które ustaliliśmy – z miejskiego pleneru w Toruniu, przeszliśmy w klimat kontaktu z naturą w Puszczy Bieniszewskiej. Następna miała miejsce podczas sprawdzania prognozy pogody, gdzie jeszcze dzień wcześniej zapowiadano brak opadów i czyste niebo. Na 2 godziny przed ustaloną godziną spotkania przyszła silna burza, jednak intuicja podpowiadała mi, żeby nie rezygnować ze zdjęć. I słusznie. Pół godziny przed planowanym rozpoczęciem zdjęć przestał padać deszcz i pogrzmiewało już tylko w oddali. Dotarłem na miejsce trochę przed parą młodą, więc miałem okazję podziwiać naturę tuż burzy.
Pogoda zaskoczyła mnie jeszcze jednym, a mianowicie zupełnie innym światłem niż się spodziewałem. Liczyłem na wykorzystanie złotej godziny na fotografowanie, ale nie znaczy to absolutnie, że zawiodłem się tym czym natura dla mnie przygotowała. Światła nie miałem dużo, ale za to było niesamowicie miękkie. Czekając na Martę i Marka złapałem kilka przyjemnych dla oka kadrów, fotografuję głównie śluby, sesje rodzinne i portrety, a fotografia natury, to bardzo przyjemna odskocznia.
W krótkim czasie dotarli Marta z Markiem i udaliśmy się na fotograficzny spacer w tych poburzowych okolicznościach.
Zazwyczaj na sesje zdjęciowe biorę ze sobą głośnik przenośny, żeby podczas fotografowania umilić czas pary młodej, puszczając ich ulubioną muzykę. W dniu pleneru Marty i Marka muzykę zapewniały nam ptaki, które po przejściu deszczu powychodziły ze swoich kryjówek.
Niesamowicie cieszę się, że udało mi się namówić Martę i Marka na plener ślubny w Bieniszewie. Wydaje mi się, że każdy fotograf ślubny z Konina zna to miejsce lepiej lub gorzej i bardzo możliwe, że wiele sesji zdjęciowych odbyło się w okolicy klasztoru oo. Kamedułów. Obszar puszczy, zmiany pór roku, rosnąca roślinność i oczywiście różne style fotografów tworzą nieskończone możliwości i każdy plener ślubny tutaj jest zawsze czymś świeżym.
Bokehowa kopuła
Tuż przed końcem naszego pleneru dostrzegłem szansę na wykorzystanie koron drzew do stworzenia świetnego tła i zrobienia kilku portretów Państwu Młodym. Jestem mega zadowolony z efektów tej sesji, i na pewno nie był to ostatni plener ślubny, który tutaj fotografowałem.
Inną miejscówką, która powinna znaleźć się na liście każdego fotografa ślubnego w Koninie jest Muzeum, plener ślubny w moim wykonaniu z tego miejsca znajdziecie w tym wpisie na blogu.