Obojętnie!!! I na tym mógł zakończyć temat, ale jeśli nadal chcecie wiedzieć gdzie sesja narzeczeńska powinna być zorganizowana, to spieszę z wyjaśnieniem mojej odpowiedzi.
Owszem, zdjęcia zrobione w Himalajach, 50 metrów pod powierzchnią wody, czy na nosie lecącego odrzutowca na pewno zrobią piorunujące wrażenie na Waszych znajomych.
I cholercia, przyznam się, że też bym same takie foty chciał robić. Pamiętajcie jednak, że to nie miejscówka jest najważniejsza, tylko Wy.
Idealnym przykładem są zdjęcia Marty i Rafała, których na sesję narzeczeńską wyciągnąłem na „Maltę” w pobliskim Kleczewie. Wszystko od samego początku zgrywało tak jak trzeba. Pogoda w sam raz na foty, nastroje doskonałe itd. 🙂 Oczywiście po kilku minutach pojawiło się pytanie: „To jak się mamy ustawić?”. Na szczęście mam swoje sztuczki i o „ustawianiu się” szybko zapomnieliśmy (a wtedy byłem jeszcze świeżo po kursie Niezłych Aparatów :P). W konsekwencji z intruza, zmieniłem się w świadka dobrej zabawy tych dwojga na spacerze.
Właśnie ta dobra zabawa i miło spędzony czas pozwoliły stworzyć mi pamiątkę dla Marty i Rafała. Pomimo tego, że nie byliśmy na Islandii, czy na Bali, powstały całkiem przyjemne dla oka zdjęcia, naładowane szczerymi emocjami.
To w końcu gdzie sesja narzeczeńska?
Mniej pejoratywna odpowiedź powinna brzmieć: „Z Wami!!!”. Prawda jest taka, że niezależnie od upodobań co do miejscówki, czynnikiem w głównej mierze decydującym o tym jak udane będą zdjęcia jesteście Wy.
To nie tak, że moje zadanie sprowadza się do chodzenia za Wami z aparatem. Czasem w większym, czasem w mniejszym stopniu sięgam do arsenału trików pomagających otworzyć Was na fotki. Ale wiecie co? To się sprawdza. To co napisałem wcześniej też. Tu i tu macie kolejne dowody 🙂
[…] ludzie z tych moich młodych mogliście się przekonać w poście z ich sesją narzeczeńską. O, tutaj! A ja to wiedziałem już dużo wcześniej, bo tak się składa, że studiowałem z Rafałem na […]